Nigredo → Albedo → Citrinitas → Rubedo
Nie wiedziałam, że to jest droga.
Przez lata wydawało mi się, że po prostu żyję — że błądzę, szukam, popełniam błędy, że próbuję zrozumieć siebie i innych.
A jednak każdy dzień był częścią procesu — długiego, cierpliwego alchemicznego przeistaczania się w to, kim naprawdę jestem.
Nigredo - Ciemność.
Rozpad, zwątpienie, gniew, utrata sensu.
Czas, gdy wszystko, co znałam, przestawało działać.
To był mój bunt przeciwko światu i przeciwko sobie,
a jednak to właśnie tam zaczęło się życie — w rozkładzie tego, co nieprawdziwe.
Albedo - Światło, które przyszło w ciszy.
Nie z nieba, lecz z wnętrza — jakby ktoś zapalił świecę w środku nocy.
To był etap oczyszczania, odpuszczania, miękkości.
Niczym bielenie ścian w stajni, oddech w rytmie konia, cisza po krzyku.
To było moje „już mogę".
Citrinitas - Żółty, świt świadomości.
Zrozumienie bez teorii, mądrość bez słów.
To moment, gdy przestałam walczyć z tym, co było.
Zrozumiałam, że życie nie jest przeciwko mnie — ono jest ze mną.
To był śmiech po łzach, spokój po burzy, słońce po nocy.
Rubedo - Czerwień pełni.
Nie przyszła z błyskiem, ale z ciepłem.
Zrozumiałam, że nie muszę szukać Boga — bo jestem dowodem na Jego istnienie.
Że życie dzieje się przeze mnie, nie obok mnie.
Że miłość to nie słowo, ale stan bycia.
Teraz już wiem: niczego już nie muszę naprawiać.
Każdy ból był lekcją, każda cisza modlitwą, każda praca rytuałem.
Czerwone światło pełni.
Koniec drogi, który okazał się początkiem.
Nie czekam już na cud.
Cudem jestem ja.
9 lat drogi, znikałam by co jakiś czas pojawić się znów, na chwilę...
Moje rubedo w obrazie.