Po wolności przychodzi cisza...

Nie przychodzi euforia. Nie przychodzi triumf.

Nie przychodzi nawet radość w tej formie, jakiej wszyscy się spodziewają.

Po wolności przychodzi cisza.

Taka, która nie potrzebuje braw. Taka, która nie dopomina się świadków. Taka, która po prostu... jest.

Wolność jest momentem.

Wolność nie okazuje się stanem permanentnym. Jest raczej przejściem.

Momentem, w którym coś się w środku rozplątuje, a potem opada.

Jak napięcie, które było zaciśnięte latami.

Jak oddech, który wreszcie może wypłynąć sam.

I wtedy – zamiast fajerwerków – pojawia się cisza.

Cisza nie jest pustką...

Cisza nie jest brakiem. Nie jest zawieszeniem.

Jest pierwszym momentem, w którym nie musiałam już niczego podtrzymywać.

Nie musiałam niczego wyjaśniać.

Nie musiałam już nikogo przekonywać, że mam prawo oddychać.

Cisza jest momentem... a wtedy:

Ciało już nie idzie „na siłę".

Po wolności ciało zaczyna mówić szybciej. Zamyka się wcześniej.

Reaguje mocniej. Nie daje się już przeciągać. Nie po to, żeby mnie ograniczyć.

Tylko po to, żebym już nigdy więcej nie musiała siebie łamać.

Kiedyś dowiadywałam się o przeciążeniu następnego dnia.

Dziś wiem jeszcze w trakcie. To nie słabość. To precyzja.

Świat wygląda tak samo – ale ja już nie.

Ulice są te same. Ludzie są ci sami. Role są te same.

Ale ja już nie próbuję się w nie wciskać.

Nie chcę już naprawiać świata. Nie chcę nikogo zbawiać.

Nie muszę już nikomu udowadniać, że jestem „wystarczająca".

Jestem. I to wystarcza.

Kiedy siedzę przy ogniu  nie myślę o przyszłości.

Nie analizuję przeszłości. Nie projektuję wersji siebie. Tylko patrzę.

Ogień nie pyta, czy zasłużyłam. Nie sprawdza moich intencji.

Nie negocjuje.  Po prostu jest. Tak jak ja.

Nie wiem, co dalej...

I to nie jest już problem. Nie muszę wiedzieć, dokąd idę.

Bo nie ma już tego przymusu, który kiedyś kazał mi wszystko zamieniać w plan.

Wiem tylko jedno:  nie wrócę już do życia, w którym mnie nie było.

Bo po wolności przychodzi cisza...

A w tej ciszy – pierwszy raz od dawna – można naprawdę usłyszeć siebie.


Zapraszam do lektury: https://www.cosextra.pl/blog/lis-wraca-do-lasu-czyli-o-tym-co-przychodzi-zanim-zostanie-nazwane